Coffe & Book

Coffe & Book

sobota, 17 września 2011

"Jak muzyka trzcinowego fletu..."

Nie pękłam, a powinnam była... no cóż  ^ ^ Inspektor Serrailler wciąż nie rozwiązał swojej sprawy kryminalnej, zostało mu jeszcze kilkanaście stron. Dziwne to zjawisko - kryzys czytelniczy, niemniej coś takiego raz na jakiś czas przeżywam, a wtedy niewiele książek jest w stanie mnie zainteresować. Wracam do ulubionych staroci, czytam literaturę młodzieżową, albo – poezję. Poezja jest odtrutką na niechęć do słowa pisanego. 
Tym razem wertowałam namiętnie świeżo nabyty zbiorek Rabindranatha Tagore. Indyjski poeta, prozaik, malarz i pedagog. Laureat Nagrody Nobla, osoba nietuzinkowa, interesująca. Najmłodszy z trzynaściorga rodzeństwa pochodził z bramińskiego rodu. Tagore to nie konkretnie nazwisko, ile tytuł szlachecki. Jego twórczość mocno umiejscowiona jest w ramach indyjskiej kultury i obyczajowości, chociaż nie bez znaczenia są w niej wpływy brytyjskie. Pisać zaczął wcześnie, jako ośmiolatek stał się twórcą pierwszego wiersza, napisanego po bengalsku, pierwszy zbiorek poezji wydał w wieku lat osiemnastu. Twórczość angielska, dzięki której zaistniał w zachodnim świecie literackim, to jednak osobna historia i przydarzyła mu się późno. Dopiero w 52 roku życia, doznawszy osobistej tragedii oraz idących za nią kłopotów zdrowotnych, w trakcie podróży do Anglii zaleconej przez lekarzy, przełożył kilka bengalskich wierszy dla angielskich przyjaciół. Poezja ta wzbudziła taki zachwyt, że już w następnym roku wydana w tomiku Pieśni ofiarne zdobyła Nagrodę Nobla. Od tej pory Tagore co jakiś czas wydawał brytyjskie przekłady bengalskiej twórczości. Zebrane w tomikach Rosnący księżyc, Ogrodnik czy Owocobranie zawierają to, co najlepsze w dorobku poety. Za szczyt literackiej spuścizny Rabindranatha uważa się zbiory sentencji i maksym poetyckich, jakie zawierają Zbłąkane ptaki oraz Świetliki.
Co ciekawe Tagore nigdy nie uważał poezji za najważniejszą w swoim życiowym dorobku. Pierwszorzędne znaczenie miała dla niego działalność pedagogiczna, a za dzieło swojego życia uważał założenie na terenie swojej posiadłości szkoły z internatem Visva Bharati, opartej na reformie sprzeciwiającej się brytyjskiemu systemowi oświaty. Nacisk kładziono w niej na etykę, kształtowanie charakteru, kontakt z naturą oraz studiowanie Upaniszadów. Tagore sam utrzymywał i prowadził szkołę, zaś przedsięwzięcie to rozwinęło się do tego stopnia, że w 1951 roku zyskało już status najpoważniejszego w Indiach uniwersytetu. Nagroda Nobla odmieniła życie Rabindranatha, które od tej pory spędził głównie na podróżach po świecie. Wygłaszał odczyty, seminaria, angażując się w sprawy dla niego wielkiej wagi: przełamywanie barier i zbliżanie do siebie kultur Wschodu i Zachodu.
Oprócz ponad 40 zbiorów poetyckich po bengalsku, jest autorem powieści, opowiadań, dramatów, zbiorów eseistycznych i wspomnieniowych. Pod koniec życia zajął się także malarstwem i grafiką, prace z tej dziedziny również przyniosły mu uznanie krytyków.
Tom Bezkresne owocobranie, którego stałam się szczęśliwą posiadaczką, wydany w tym roku przez Wydawnictwo Kos, został opracowany przez głównego propagatora twórczości Tagore na polskim gruncie – Roberta Stillera. Jest on również autorem przekładów z angielskiego. Pan Stiller zapewnia, że wybór, którego dokonał jest najpełniejszy i znalazło się w nim, wszystko, co w twórczości bengalskiego poety najlepsze. Mnie zabrakło mi w nim tylko jednego, uroczego tekstu ze zbioru Uciekinier z wcześniejszego wydania PIWu, ale poza tym skłonna jestem się z tłumaczem zgodzić ^^ Zbiorek otwiera piękny debiut, jakim są Pieśni ofiarne, oczarowujący prostotą i klarownością przekazu, a także elegancką formą. Napisany przez osobę o zupełnie innych tradycjach religijnych, potrafi trafić do wyobraźni i uczuć chrześcijanina i to właściwie bez zgrzytów, jest niemal uniwersalny w uwielbieniu Boga, jakąkolwiek przyjmuje postać. Najbardziej podziwiam i ogromnym sentymentem darzę następny w kolejności zbiorek Rosnący księżyc, którego bohaterem, podmiotem opisu jest dziecko i jego sposób postrzegania świata. Ten dziecięcy świat to przestrzeń, w której wszystko jest możliwe, każdy dzień jest przygodą, zaś dziecko staje się tu odkrywcą, poszukiwaczem skarbów, kapitanem łodzi czy bohaterem ratującym księżniczki. To świat uroczy, barwny i baśniowy, świat „tęcz i obłoków”, rozbrzmiewający śmiechem, gdzie można żeglować „przez siedem mórz i trzynaście rzek krainy czarów” . A gdy mały podróżnik poczuje zmęczenie, przestraszy się nadciągającej burzy, zawsze czekają czułe, bezpieczne ramiona matki. Miłość macierzyńska jest tu piękna, bezgraniczna i pełna całkowitego oddania. Rosnący księżyc to poetycki obraz świata, w którym dominuje niewinność i radość z małych rzeczy, gdzie jeszcze nie istnieje chęć posiadania, stojący w opozycji do rzeczywistości dorosłych, którzy „czas i siły zużywają na rzeczy nieosiągalne”. Zbiór jest przeuroczy i należy do moich ulubionych w tomie poezji wybranych Rabindranatha Tagore.
Zupełnie innej tematyki dotyczy kolejny wybór poetyckiej prozy zatytułowany Ogrodnik. Tutaj głównym motywem jest miłość. Ukazana zarówno z perspektywy kobiety, jak i mężczyzny, miłość w Ogrodniku to uczucie tak uskrzydlające, jak i ciążące na sercu niczym kamień. Jest tu miłość ukryta, nigdy nie wyznana, jest miłość nieodwzajemniona, miłość niechciana i odwrotnie, upragniona, miłość słodko-gorzka, miłość wyrażana w westchnieniach, gestach, spojrzeniu. „Dłonie lgną do dłoni, oczy nie odrywają się od oczu, tak się rozpoczynają dzieje naszych serc”. Wszystko to mocno zakorzenione w tradycji i obyczaju hinduskim, przedstawione plastycznie, zmysłowo, z dużym wyczuciem  i spostrzegawczością. Wersyfikacyjnie nawet ułożone tak, by oddały rytm oryginalnej pieśni. Nie koniec na tym zalet Bezkresnego owocobrania. Zawiera on także mocno już przesiane przez tłumacza utwory ze zbiorów Dar miłującego, Przeprawa, Zbieg, Ostatnie wiersze. Niektóre z nich są zachwycające, inne zupełnie mi obojętne, nie zostawiały większego wrażenia. Do moich ulubionych należy szczególnie utwór 70. z tomiku Ostatnie wiersze. Natomiast zawsze urzekały mnie poetycką urodą i trafnością myśli zawarte w Zbłąkanych ptakach i Świetlikach. Te dwa zbiorki poetyckich maksym to chyba kwintesencja wszystkiego, co u Tagore lubię i cenię. Świetliki powstały zresztą w dość oryginalny sposób – kiedy Rabindranath objeżdżał z wykładami Chiny i Japonię, słuchacze prosili go o jakiś krótki wpis na skrawku jedwabiu czy wachlarzu.
Jest coś niezwykle ujmującego w poetyckich frazach bengalskiego twórcy. Czasem bywa rażąco konwencjonalny, ale ma ta poezja coś nieuchwytnego, a niezbywalnej urody, co zapada w serce.
Bezkresne owocobranie. Poezje wybrane i zebrane jest zbiorem, który warto mieć na półce, szczególnie jeśli lubi się poezję. Zachęca nie tylko piękna wizualnie oprawa, ale również dobór utworów, przemyślana starannie kompozycja, przejawiająca się także w graficznym układzie wersów. Oprócz wspomnianych wyżej zbiorków, w tym wydaniu znalazły się także fragmenty utworu dramatycznego Chitra, która jakoś jednak mnie nie zachwyciła oraz kilka refleksji z Myśli z pozostałości. Obszerne posłowie (z którego korzystałam zresztą skrótowo przedstawiając sylwetkę Tagore) omawia poetycką drogę Rabindranatha, recepcję jego twórczości i szczegółowo także sprawy techniczne związane z przekładem, kryteriami wyboru czy dziejów wcześniejszych wydań jego poezji w Polsce.
Bezkresne owocobranie to piękna publikacja i pozostaje radość, że ten obszerny, przemyślany wybór trafił do rąk polskiego czytelnika. Mój egzemplarz cieszy się w domu dużą poczytnością i z pewnością nie grozi mu porastanie kurzem na książkowym regale!