Coffe & Book

Coffe & Book

środa, 4 maja 2011

Co kot, to obyczaj


Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu? - zastanawiał się swego czasu Mark Twain. Dla miłośnika kotów takie pytanie będzie tylko i wyłącznie retoryczne. Koty to stworzenia jedyne w swoimi rodzaju. Opowiadania zebrane w kolejnym tomie z serii Balsam dla duszy, są tej tezy literackim dowodem. Opisane w nich koty są różne i różniste. Zabawne, rozbrajające, koty-bohaterowie, koty dzikie i koty udomowione. Są koty pieszczochy i koty-żywioły; koci terapeuci, koci władcy świata, kocie przylepki.  Są koty leniwe i koty - wojownicze tygrysy. Jako wielbicielka tego futrzastego rodzaju, nie mogłam przejść obojętnie obok takiego tytułu. Balsam dla duszy miłośnika kotów rzucał mi znaczące spojrzenia z bibliotecznej półki - po prostu, musiałam go wypożyczyć. Wprawdzie Balsam dla duszy jakoś szczególnie mi się nie kojarzy z ucztą literacką, opowiadania w tej serii, jak sama nazwa wskazuje, mają być terapeutyczne i podnoszące na duchu -  w wydaniu amerykańskim często oznacza to nieznośną ckliwość. Po trosze miałam rację. Zbiór jest nierówny. Teksty w nim zawarte mają bardzo zróżnicowaną wartość literacką, ale zdarzają się też historie perełki i dla nich właśnie warto po tę antologię sięgnąć. Do perełek z pewnością należą te opowieści, które opisują kocie zachowania - właściciele (istnieje uzasadniona wątpliwość czy to właściwe słowo) kotów mogą bez trudu odnaleźć w nich wypisz-wymaluj swoich ulubieńców.
[Serena] opróżniała moją szufladę ze skarpetkami. Bawiła się w kosi-kosi łapci w muszli klozetowej. Jej piłeczki (utaplane uprzednio w misce z wodą) sabotowały nasze obuwie. Karteczki samoprzylepne z ważnymi wiadomościami były tropione, porywane i mordowane. Kubki z kawą aż się prosiły, żeby zanurzyć w nich łapkę i potrząsając nią, tworzyć kolejne dzieła w stylu prerozchlapizmu ponowokociego na monitorach komputerów, encyklopediach i nieskazitelnie czystych manuskryptach. To cytat z opowiadania "Serendipity". Do kategorii perełek zaliczam też rozbrajające opowiadanie "Dzyń! Dzyń!" o tym, że koty same decydują kiedy i jak chcą się bawić czy napisany ze swadą, zabawny "Obóz kondycyjny", w którym właściciel kota z nadwagą usiłuje pupila odchudzić. Jest też dowcipna i niezwykle spostrzegawcza Karta Praw Kota i Obywatela. Oraz parę innych, wartych uwagi tekstów. Całość podzielona jest tematycznie na kilka grup. Każde opowiadanie ma innego autora, i tylko niektórzy z nich zajmują się zawodowo literaturą, reszta to hobbyści, którzy zechcieli podzielić się doświadczeniami z posiadania futrzaka w domu..
Jak zwykle przy tego typu literaturze pojawia się pytanie - polecać czy nie polecać? I właściwie komu?
Miłośnikom kotów - tak. Z pewnością odnajdą przyjemność w czytaniu o swoich ulubieńcach, szczególnie, że jak wiadomo dwóch takich samych kotów nie ma, a Balsam zapewnia pod względem kocich charakterów pożądaną różnorodność. Jak to autorzy piszą na okładce - co opowiadanie to kot, a co kot, to obyczaj
Natomiast nad polecaniem tego zbiorku pozostałym czytelnikom, jednak się zastanawiam. Szczególnie, że jak wspomniałam, ich wartość literacka ulega sporym wahnięciom, przeważają te ckliwe, na modłę amerykańską. Wielbiciel kotów przymknie zapewne na nie oko, mniej czuły na koci urok czytelnik może nie przetrawić takiej dawki sentymentalizmu. Ale jednak, choćby dla tych kilku bardziej błyskotliwych tekstów, chyba warto.
Na koniec cytat, który bardzo mi się spodobał i sądzę, wyjątkowo dobrze oddaje ogólnokoci charakter: koty doskonale wiedzą, jak żyć chwilą teraźniejszą, a przy odrobinie szczęścia mogą nauczyć nas, jak znaleźć dla siebie miejsce w promieniach słońca.

2 komentarze:

  1. Moja koleżanka posiada tę książkę i chętnie od niej pożyczę :) Uwielbiam koty i psy ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro uwielbiasz, książka nie powinna sprawić Ci zawodu. Również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń